-->

poniedziałek, 21 października 2013

8. Ogniste serce

 Las trolli, Fiore 254 rok, 12 lipiec.


 Ogromna, owłosiona pięść trolla z poobgryzanymi, zgrzybiałymi pazurami. To o wiele gorsze od pasztetu. (aut. Jesteś pewna? xD) 
- Natsu! - krzyknęłam, próbują zobaczyć chłopaka. Miałam wielką nadzieję, że uderzy trolla, a ten znokautowany nie zabije Mnie tą ohydną dłonią. Powinnam była uciekać. Kątem oka dostrzegłam jak chłopak wybija się wysoko w górę, kierując na przeciwnika, ale ciałem był obrócony w moją stronę. Nie zamierzał atakować potwora. Coś Mnie zabolało. Tak jakbym sobie zdała sprawę, że on naprawdę nie chce Mnie ratować. Stałam przerażona, nie zdolna do poruszenia się. Po prostu stałam. Strach zalał całe moje ciało, które teraz opanowały - jeszcze - delikatne drgawki. Czekałam na nadejście nieziemskiego bólu i krótką, delikatną śmierć - zmiażdżenie. Ale wszystko jak na złość zwolniło; chłopak w ślimaczym tempie nadymał policzki; troll opuszczał rękę coraz niżej, by wcisnąć Mnie Nią w ziemię i rozgnieść jak małego robaka. Czemu to tak długo trwa! 
Karyū No Hōkō! (Ryk Ognistego Smoka!) - warknął wściekle, a fala ognia powędrowała w moją stronę i odepchnęła Mnie na głaz, na którym jeszcze nie dawno odcisnęłam swój tyłek, a o który teraz mocno przywaliłam głową. Poczułam jak ciepła ciecz spływa po Moich włosach mocząc wszystko dookoła, ale ból po uderzeniu nie nastąpił. Może to i dobrze. Nie zwijam się przynajmniej, piszcząc. Nie wiedziałam na czym się skupić. Co robić. Czułam nieodpartą potrzebę darcia się w niebo głosy z powodu parzącego Mnie ognia, który tak naprawdę nie wyrządzał Mi - ani otaczającej zieleni - szkody. Widziałam jak chłopak klnie pod nosem, że i tak udało mu się Mnie skrzywdzić. Dopiero teraz przerażenie i strach zniknęło i znów mogłam logicznie myśleć. Byłam na Siebie wściekła za to, że myślałam, iż on Mnie nie uratuje. Że zostawi Mnie na pastwę Tego tytana. Jak ja mogłam tak myśleć? Dopiero teraz zauważyłam, że płomienie wokół Mnie nie zgasły. Były tak jakby moją tarczą.
- Karyoū no Enchū! (Płomienny Łokieć Ognistego Smoka!)  
 Zaatakował, wykorzystując to, że znajduje się nad przeciwnikiem i wbił olbrzymowi zapalony ogniem łokieć w szyję. Potwór schylił się lekko i podniósł łeb, by zobaczyć atakującego, ale jedyną osobą jaką zobaczył była dziewczyna otoczona płomieniami, które całkiem skutecznie ukrywały to, że krwawiła... Czyli ja. Może się do Niego uśmiechnę, pomyślałam. Chwiejnie podniósł się na nogach, próbując złapać równowagę, po czym z kopyta ruszył w mój kierunek. Właśnie wtedy różowo włosy uratował Mnie po raz kolejny, gdy kopniakiem posłał go do tyłu i wylądował na ziemi, odwracając się do tyłu, by wyłapać mój wzrok.
- Uciekaj. - wymruczał z troską. 
- Ale.. - zaczęłam. 
- Uciekaj mówię! - warknął, a uczucie z jego głosu wyparowało. - Nie zamierzam tracić kolejnej osoby!
- Przecież go pokonasz..
- Ale nie wiem co do tego czasu może Ci zrobić! Jestem za słaby! Rozumiesz? Za słaby, by Cie ocalić..
- Już to zrobiłeś. - wtrąciłam się. 
-... Co z tego, że go pokonam skoro mogę Cie przez to stracić? Jego celem jesteś ty! Nawet ja to zauważyłem! Czemu nie uciekasz?! - wydarł się na Mnie, a ja myślałam, że się tam rozpłaczę. W jego głosie było tyle nienawiści. Mógł go pokonać! Nie był słaby! Był potężny! 
- Bo Cie kocham idioto... - wyszeptałam ze łzami w oczach. Uśmiechnęłam się do Niego, licząc na klasyczny happy end w wersji:
'Ja ciebie też księżniczko', pokonanie potwora przez bohatera, ucieczka i żyli długo i szczęśliwie. Liczyłam, że on pokona tego spaślaka. Na nikim jeszcze się tak nie zawiodłam.. nawet na moim ojcu..
- Myślisz, że możesz sobie tak wparować w moje życie, chcąc bym cie cały czas ratował? Fajnie, że Mnie kochasz, ale wiedz, że nie wszyscy w Twoim iście królewskim życiu będą odwzajemniać Twoje uczucia! Wyobraź sobie, że już Cie nie chcę, oceń Mnie jako zgorzkniałego dupka, przywal Mi w policzek i zjeżdżaj! - fuknął. - Ale przeżyj.. - dodał ciszej licząc, że tego nie usłyszę. W moim stanie nie za bardzo skupiłam się na tej końcówce. Poczułam jak coś wyrywa Mi moje serce, rzuca Nim o ziemię jak jakimś bezwartościowym przedmiotem, a potem podnosi powoli nogę, by wbić ją z okrucieństwem, śmiejąc Mi się prosto w twarz. Po raz pierwszy od śmierci Mojej matki, Moje serce zaczęło przy kimś bić mocniej, szybciej, a kolorowe motyle rozlewać się w brzuchu. To naprawdę zabolało. 
 Łzy zebrały się w moich oczach, a ja przymknęłam je jak najmocniej,by nie popłynęły ciurkiem, opuszczając głowę w dół. 
- Ty idioto! - warknęłam wściekle, gwałtownie wstając i ruszając biegiem w jego stronę. Pomimo tego, że potykałam się przy każdym kroku, nie odpuszczałam. Lekko się chwiejąc dobiegłam do Niego, spoglądają Mu w oczy. Zielone smocze tęczówki, teraz przepełnione smutkiem i poczuciem winy. 
- Bakare! - krzyknęłam, sprzedając mu solidnego siarczystego w policzek i łapiąc za kołnierz jego kamizelki. 
- Baka! Baka! Baka! - wykrzyczałam Mu prosto w twarz szarpiąc Nim lekko, po czym odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec do lasu. Odwróciłam jeszcze głowę, by spojrzeć na Natsu, który zapłonął ogniem tak jak ja. Nadymał policzki po czym wypuścił falę ognia jakiej nie widziałam w jego atakach, nawet na wojnie. 
Karyū No Hōkō! (Ryk Ognistego Smoka!) 
 Przyśpieszyłam biegu, ale czując muskający Mnie ciepły powiew wiatru skuliłam się, chowając twarz w rękach. Nie sparzyłam się ponieważ ogień nadal Mnie chronił. Odchyliłam jeszcze trochę głowę, by spojrzeć co robi, ale zamiast skupić się na nim spojrzałam na las. Był cały w płomieniach. Palił się. Przytulając swoje klucze, ruszyłam przed siebie biegiem, by uciec przed chłopakiem, który tak potwornie Mnie zranił, a do którego poczułam naprawdę głębokie uczucie.. Kochałam go.. I kochać będę.. (Jakie ścierwo!)

                         ><><><   

Biegnij. Ile masz sił w nogach. Uciekaj, by przeżyć, a potem wróć i Mnie przytul... Tylko tyle Mi potrzeba.
- Sekretna Technika Smoczego Zabójcy, Szkarłatny Lotos: Eksplodujące Płomienne Ostrze!


                         ><><><


 Biegłam potykając się o wszystko co było możliwe. Od ogromnych konarów drzew po minimalne kamyczki. Lądowałam na ziemi, zdzierając sobie kolana, wstawałam, a potem najnormalniej w świeci biegłam dalej, by znowu się potknąć lub przywalić głową o gałąź drzewa. No bo przecież księżniczka kraju, która biegnie, cała zakrwawiona i posiniaczona, uciekając przed jakimś tam trollem i płacząc po zranieniu przez ukochanego to w Fiore BARDZO normalny widok. Może pomyślę Nad postawieniem przy każdej drodze granicznej tabliczki z napisem 'Witamy w wariatkowie'
- Natsu, ty debilu! - warknęłam, lądując po raz któryś na ziemi... tylko, że tym razem nie wstając. - Cholera... - syknęłam z bólu, spoglądając na moją nogę. - Dalej nie pobiegnę. - westchnęłam cicho. Skuliłam się w ściółce, starając się powstrzymać łzy, które nie dawały za wygraną. - Łzy płaczem serca. - wymruczałam cicho, zamykając oczy. Byłam tak wykończona, że zasnęłabym wszędzie. Dlaczego ból po utracie bliskich musi być, aż tak nie do zniesienia? Dlaczego serce nie może stwierdzić: No dobra nic się tam nie stało, znajdę se jeszcze kogoś bliskiego, przecież. Pff. Westchnęłam jeszcze cichutko po czym złapałam się za głowę i odpłynęłam w ciemność. Jedyną rzecz, która potrafiła uspokoić moje zszargane nerwy. Zwyczajnym snem... 


                         ><><><

- Lucy.. Mam Cie. - szepnął Mi do ucha delikatny i bardzo przyjemny głos. - No dawaj.. - powiedział biorąc Mnie na barana i zabierając, ze sobą. 
- Lax-chan? - wyszeptałam ledwo słyszalnym głosem.- Uratowałeś Mnie..    
- T-tak. 
- Uff. W pewnej chwili myślałam, że to Natsu.. Wiesz? On Mnie zostawił. Kazał iść. Ale.. ja go nadal kocham..
- A on kocha Ciebie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i fajnie. Miesiąc i ileś dni przerwy. Klaudia nawiedzone dziecko z problemami psychicznymi XDD Przepraszam za nieobecność, ale początek i wgl trzeba się było zapoznać z wszystkimi. Jeszcze jakieś dobre ocenki na początek zgarnąć XD I zauważyłam że zawsze wrzesień, październik wszystkie blogi cichają ;o No ale dobsz! Rozdział napisany! I ten DZIĘKI ZA 10000 wejść KOCHANI. KOCHAM WAS! <3333333


7 komentarzy:

  1. Dawaj już kolejny. Co będzie z Natsu, co będzie z nimi! Super piszesz i naprawdę się cieszę że znalazłam twojego bloga. To dziękuję, że wkładasz tyle trudu w napisanie rozdziałów i tylko czekam na kolejny. Przepraszam że taki komentarz ale w ogóle nie mam siły. Następnym razem będzie długi!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj kochana, masz racje... długo Cię nie było. Już się zaczęłam martwić, że tu nie wrócisz. Ale patrze dzisiaj i widzę tą oto notkę. Normalnie mój zaciesz nie miał granic xD
    Rozdział wyszedł genialnie! Przeczytałam go jednym tchem :)
    Walka napisana bardzo fajnie ;)
    Akcja z Lucy i Natsu <3
    Wzruszająca, ale niezwykle smutna... No, ale taka historia nie mogła się zakończyć prostym happy endem :)
    Oj ten Natsu sobie nagrabił :/ Jestem ciekawa jak to dalej pociągniesz :D
    Tak bardzo lubię Twój styl pisania. Szczególnie gdy opisujesz wszystko jako Lucy. Wychodzi CI to świetnie :) Pełno emocji, akcji, a wszytko tak przyjemnie i luźno opisane *.* Cudo po prostu :)
    Czytając końcówkę wybuchłam niezłym śmiechem :D "Witamy w wariatkowie" :P Księżniczki to jednak mają ciekawe pomysły ;)
    Z niecierpliwością będę czekać na kolejną notkę :)
    Życzę dużo weny i czasu !
    Pozdrawiam. Annie :3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny rozdział ??!!!
    Czekam i czekam i doczekać się nie mogę

    OdpowiedzUsuń
  4. Z racji tego,że nadrabiam, po dość długiej nieobecności mój komentarz nie będzie za długi :c Wybacz!
    Po pierwsze świetna playlista, twój blog jest pierwszym przy , którym czytaniu włączam muzykę :>
    Przechodząc do rozdziału: mam wrażenie,że zmieniłaś lekko styl pisania? Oczywiście też mi się podoba. Troll mnie rozwalił xDD
    U mnie słabo z Nalu więc cieszę się,że mogłam u ciebie poczytać tyle tego *-* Baka Kisielek sobie szkodzi. Lubię twoje rozdziały, bo zawsze jest w nich dużo emocji i zawsze się muszę popłakać >.< :D
    Widzę,że ciebie też długo nie było, ale cieszę się, że jak wróciłam to mogę poczytać sobie u ciebie coś tak fajnego :>
    Kochana czekam na dalszą część!
    Trzymasz w niepewności jak zwykle xD
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo, że dopiero zaczęłam czytać twojego bloga, to mogę przyznać, że będę stałym czytelnikiem :3 Masz równie zrytą banię co ja, przez co jeszcze bardziej wczuwam się w te notki *.*
    Zasadniczo, po przeczytaniu tego co powiedział Natsu, od razu wiedziałam, że to tylko po to, żeby ruszyła dupę i uciekała ;-; Czuję się jak wróżbita Maciek, przepowiem przyszłość światu ^^ Do następnej notki <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Natsu debilu , teraz to cię na serio wykastruję !!!
    Natsu : nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee !!!!!!!
    Lily~kun , dawaj piłę mechaniczną !
    Halo ? Lily ?
    Lily~kun : moja głowa...
    A no tak... Masz kaca... Dobra tym razem cię oszczędzę zapałko !!!
    Natsu : ufff
    Ale masz zrobić Lucynie bachora !!! Muahahaha
    Natsu: ...
    I nie ! Nawet owłosiona pięść trolla nie jest gorsza od pasztetu !
    Mira~chan , skacowany Lily~kun i Natsu~debil *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet było spoko do tego rozdziału, jednak w "połowie" notki wzięłam i dalej nie czytam. Zaczęło mnie nudzić. Moim zdaniem Natsu dość za szybko zmienił zdanie, wiem, że ho ho ho daleko mi do czasu od stworzenia fabuły. Przy okazji ciesze się, że nie zrobiłaś z Lisanny jakiejś szmaty i Natsu nadal miał dobre stosunki z nią i w ogóle. W notce 2013 pisze 2016 i chuj i tak lubię komentować. 7/10

    OdpowiedzUsuń